tach, więcéj dbała o gładkie kontury niż o koloryt, więcéj o loikę niż o porywy fantazyi; będąc ubogą w uczucia, nie była bogatą w obrazy, zwłaszcza, że je nie brała z pierwszéj ręki.
Romantycy wcielili się w lud, stąd mniéj u nich ogłady, mniéj wyrafinowanych sentymentów, lecz natomiast więcéj życia.
Klasycy malowali ludzkość ogólnemi rysami, w abstrakcyjnéj pięknocie, mającéj siedlisko w jedności, nie dbając o koloryt miejscowy i o te drobiazgi, co dają fizyonomię i charakter.
Nowatorom romantycznym szło o prawdy żyjące, raczéj o prawdę indywidualną, niż obejmującą cały rodzaj ludzki; szło im o typy wyjątkowe, nie zaś ogólne. Ztąd tak zwani klasycy doszli do pojęcia pięknoty konwencyonalnéj, niewłaściwie przez nich nazwanéj ideałem; a że rodzaj ten nie obfity, więc i oni musieli obracać się w ciasném kółku i prędko skazać się na niepłodność. Romantyczność garnie w ramiona świat zły i dobry, szpetny i piękny, jaki przedstawia się w rzeczywistości, — gdy zaś idzie o wybór, z łatwością popada w gminną pospolitość lub gubi się w nieładzie i ekscesach rozbujałéj fantazyi. Słowem romantyzm mierzy w rozmaitość i nieograniczoność.
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/055
Ta strona została uwierzytelniona.