dworakiem, ale nie intrygantem, był śmiesznym ale uczciwym; kiedy W. Krasiński coraz więcéj tracił niepodległe stanowisko i występując przeciw ofiarom spisku, stawał się narzędziem W. księcia Konstantego i rządu rosyjskiego, Morawski w żartobliwym tonie swych listów daje mu to uczuć wyraźnie. W listach do Kaj. Koźmiana jeszcze ostrzéj się wyraża o nim, i odkrywa jego ambitne widoki:
„Cztéry karty listu odebrałem od Krasińskiego, ale niech mię djabli wezmą, jeźli więcéj nad dwa peryody zrozumiałem. Pachniał jeszcze papier szampanem. Namiestnik[1] podobno chory; pewno się Opinogórczykowi będzie po łbie roiło; wszakże on myślał w Fontainebleau że go królem obiorą, więc i tu mógłby znowu marzyć o namiestnictwie. Ściskam Cię i Jędrusia, jako poczciwą jeszcze krew polską.“
To ostatnie wyrażenie się o poczciwéj krwi polskiéj widocznie malowało jego oburzenie na zabiegi i przymilania się Krasińskiego w Belwederze. W innym liście, także do Koźmiana, znowu zaczyna tę materyą, widać że nie może
- ↑ Książe Zajączek.