Jeżeli i my będziemy powołani do téj wojny, napiszę ci wcześnie; zawsze jednak pisywać do mnie będziesz na Sestos, Abydos do Pergamu.“
Jak już wspomniałem, od czasu śmierci żony często między te iskry dowcipu i humoru, jakiemi tryskały jego listy, mięszał się jęk głębokiego smuku, tęsknoty niczém nieutulonéj. Nie złamało go nieszczęście, ale w pasmo życia dotąd srébrzące się jasnemi nićmi, wplotła się czarna wstęga żałoby, która co chwila występowała na wierzch. W takim nastroju niniejszy list pisany z obozu pod Warszawą w 1828 r. do Jędrzeja Koźmiana:
....„Od czasu, jak nie pisałem do ciebie, byłbym mógł przy dobrym wietrze zapłynąć do Ameryki lub z pięć tysięcy Turków zabić. Chcesz wiedzieć przyczynę mego milczenia?
Złe, co największe zniweczą umysły,
Złe, panujące nad brzegami Wisły,
Złe, które w zimnym żarcie utworzyły nieba,
Lenistwo — gdy koniecznie wymienić je trzeba —
Zdolne przez swoją miękkość niebezpieczną
Ostudzić przyjaźń półwieczną,
Taką mi niemoc w wszystkie członki wlało,
Że jakby się Jaksoskiego Gorsetu[1] słuchało,
- ↑ Odnosi się to do arcynudnego poematu Jaksy Marcinkowskiego; Gorset.