Niedługo ciężyła mu niepewność. Wzięto go i wywieziono w głąb Rosyi.
W Moskwie gdzie się dłużéj musiał zatrzymać, doszła go wiadomość, że się o niego dowiadywał jenerał Wincenty Krasiński, jak wiadomo niebiorący żadnego udziału w powstaniu. Umyślił więc z téj okoliczności skorzystać i tak list doń napisał:
„Ponieważ jenerał raczył w Petersburgu dowiadywać się o moim losie, spieszę więc mu donieść, że wiozą mię do Wołogdy, 450 wiorst ku północy za Moskwą. Racz jenerał uwiadomić o moim pobycie Koźmiana i dzieci moje bawiące na Wołyniu, o których żadnéj nie mam wiadomości przez rok cały czy żyją nawet. Gdybym mógł przez jenerała mieć o nich jaką wiadomość, wdzięczen byłbym niezmiernie. Parę słów od jenerała będą dla mnie nie małą pociechą; nie wiemy losu naszego.... Przepraszam za nudy czytania tego listu....
W Moskwie 17go listopada 1831 r.“
Z tych kilku słów widać jak dalece przykro było wygnańcowi uciekać się o małą przysługę, dostania wiadomości od dzieci, do osoby stojącéj w przeciwnym obozie. Serce ojcowskie przezwy-
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.