wierzy: „Dziękuję ci za tę nadzieję, pisze w jednym z ostatnich listów, którą mi przesyłasz; dziękuję ci szczerze; choć prawdę mówiąc, i nadzieja już nie chce chwytać się serca, i myśl już jéj widzieć nie umie.“ Same nawet wspomnienia lepszych czasów stają się dla niego męczarnią: „Nie lubię wspomnień, bo i szczęśliwe i nieszczęśliwe smucą, w każdém jest łza. Odbierz człowiekowi nieszczęśliwemu pamięć, a przestanie być nieszczęśliwym. Tak to nadzieja zwodzi, pamięć smuci, obecność ciśnie, nie wiedząc gdzie się schronić!“
Tym razem jednak wieść dobréj nadziei przesłana od przyjaciół, była zapowiednią kończącego się wygnania. Niema już listów z Wołogdy, najbliższy nosi datę wsi polskiéj.
W drugiéj połowie r. 1833 wrócony został Morawski rodzinie i przyjaciołom.
List pisany do Jędrzeja Koźmiana pod d. 19. sierpnia 1833 r. z Guzowa, w lubelskim, jakże odmienny tonem od listów wygnańca, jak wonny szczęściem powrotu.
„Zastałem tu mego brata z całą rodziną i no-