Pod barwą on innego żeglował okrętu,
Inną prawdę wyczerpnął z ludzkich działań mętu:
Jaki obraz przeszłości złożył mu się w duszy,
Taki został, skamieniał, sama śmierć go skruszy.
Rycerz to jest, co ziemskie już zamknąwszy boje
Bronzowym chwały płaszczem okrył postać swoję;
Stanął niemym posągiem pośród świata wrzawy.
Niczém on już przybranéj nie zmieni postawy,
Jeden tylko i jeden zawsze wyraz twarzy,
Jaką myśl dano czołu, taką stale marzy;
A gdzie raz zwróconemi wpatrzył się oczyma,
Tam je ciągle, niezmiennie, wiecznie wryte trzyma.“
„Ale cóż to za dziwak! powiesz. Może być; lecz ten dziwak zrozumiał siebie bardzo dobrze i ciebie kocha czule. Żal mi teraz, żem te wiersze tu skreślił, bo dla frankomanów niedość wylizane; a dla tych, co sądzą, o literaturze podług czasów ś. p. Augusta trzeciego, będą głupie. Mniejsza o to, może są głupie istotnie.“
To co w wyznaniach jego listowych tu i owdzie spotykamy, znalazło się w tém drobném ognisku poezyi. Nie jest to zatem byroniczne drapowanie się w czarny płaszcz mizantropa; nie jest to urojona liberya przesytu, i pysznego nieszczęścia, nawdziéwana dobrowolnie przez bajronizujących młodych marzycieli, ale szczéra spo-