który, jako niedaleki sąsiad Luboni, i zażyły z Jenerałem tak (w udzielonych mi notatkach o ostatnich dziesięciu latach jego życia) kreśli ten wielkopolski zakątek: „Lubonia leży w płaskiéj, nieuroczéj, ale żyznéj i ludnéj okolicy. Pełno tu domów zamożnych i miłego sąsiedztwa. W długim dniu majowym, lub czerwcowym, można było z łatwością dziesięć domów objechać i w każdym godzinę zabawić.... Z noclegu w Goli u Gustawa Potworowskiego jadąc na nocleg do Xięztwa Sułkowskich w Rydzynie, można było wstąpić do Józefa Łubieńskiego w Pudliszkach, Józefa Mycielskiego w Rokosowie, Marcelego Żółtowskiego w Drzewcach, Referendarza Morawskiego w Oporowie, Wojciecha Morawskiego w Oporówku, Jenerała Morawskiego w Luboni, Stanisława Mycielskiego w Punicu, Leona Mielżyńskiego w Pawłowicach. Z tych Rydzyna, Rokosowo i Pawłowice były najwystawniejszemi; ale Oporowo i Lubonia, najprzyjemniejszemi domami. Mały i niepoczesny dworek w Oporowie bywał najczęściéj punktem zebrania całéj rodziny. Gdzie się to i jak wszystko mieściło, wytłumaczy chyba właściwość domów polskich rozszerzania się do nieskończoności. Zastawałeś więc zawsze ciasne a niskie po-
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/150
Ta strona została uwierzytelniona.