Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/192

Ta strona została uwierzytelniona.

Co rok na ubogich, jak się pokazało, dawał 50 tysięcy złoytch.
W Poznaniu, jakiegokolwiek kto koloru, wszyscy jeden żal czują, i wyrażają. Żałoba powszechna. Ja się tém pocieszam, żem się na miejscu przekonał, iż co zrobił, zrobił z obłąkania zbyt mocnego. Inni, którzyby zmalić go chcieli, będą ten czyn przypisywać pewnym zatargom, które miał w Poznańskiém.... Gdybyś do Zygmunta (Krasińskiego) pisał, powiedz, że dowiódłbym mu, iż śmierć ta była śmiercią hrabiego Nieboskiéj komedyi.“
Do Kajet. Koźmiana pisał w téjże materyi:
„List twój pełen żałości po Raczyńskim odebrałem. Pewien byłem, że w najdalszéj głębi serca zabolejesz nad tą stratą, bo jest niepowetowaną. Istotnego stanu jego duszy, téj straszliwéj prawdy, niedoczytamy się chyba w otchłani wieczności, czas jéj nie wytłumaczy. Pojmuję zgony samowolne Katonów, Brutusów; ten zaś, choć nie znaczeniem, ale tajemniczością swoją jest daleko od nich wyższy i ztąd dla nas niepojęty; bo jakże tyle cnót zgodzić ze zbrodnią, tyle nadziei z rozpaczą; tyle wiary z jéj podeptaniem; tyle mocy nakoniec duszy, z taką