jących w narodzie tradycyi, tylko musiała być oparta na erudycyi książkowéj i dokumentach historycznych, nie prędko ogół cały zajmie i poruszy, chciał ją zrobić epopeją narodowych uczuć, polityki, wiary, dążeń, i przez to nadać jéj wiecznie żywy interes. Nic innego nie zrobił Wirgiliusz w swojéj Eneidzie. Koźmian poszedł za jego radą i radami Zyg. Krasińskiego, i nie aparatem historycznym, ale uczuciami polskiemi uratował swego Czarnieckiego, że nie można go nazwać wierszowaną historya, tak jak nazywamy Twardowskiego, Wojnę kozacką, Władysława IV. i inne tegoż rodzaju poemata.
Jeżeli sobie przypomnimy, rok 1845 objawił się ruchem kwestyi religijnych w Niemczech. Morawski zwraca na to uwagę i pisze postrzeżenia swoje K. Koźmianowi:
„U nas tu w Księstwie cicho i spokojnie; po niemieckich prowincyach pełno marzeń, żądań i krzyków. Gazety niemieckie, bez głębokiéj trafności i dowcipu francuskich, wyrównywają im śmiałością, często zuchwalstwem, a przechodzą je w złym smaku i kłamstwie. Lecz co najgorzéj, że rozdmuchują żary dawnych wojen religijnych, czego nie robią francuskie. Szerząca
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/197
Ta strona została uwierzytelniona.