Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

stów jego możnaby ułożyć kronikę krytyczną dzieł wychodzących przez ciąg lat trzydziestu; jednak w téj korespondencji jaka mi służy do niniejszéj monografii niespotkałem się z ocenieniem tak wysokich utworów jak: Marya Malczewskiego, Nieboska komedya, Irydyon, poezye Bohdana Zaleskiego, Słowackiego Beniowski, i wiele innych. Zdaje się, że pisząc do przyjaciół będących mieszkańcami Królestwa, unikał mówienia o dziełach srodze zakazanych, zostawiając sobie wolność pomówienia o nich za widzeniem się. Wszakże w listach do osób mieszkających w Poznańskiém, osobliwie do krewnych swoich, rozpisywał się szeroko o niektórych dziełach przychodzących z emigracyi. I tak w r. 1845 pisał do jednego z nich o prelekcyach Mickiewicza, list następującéj treści:
„Odsyłam ci czwartoletni kurs Mickiewicza. Szkoda, że przy takiéj jenialności tyle dziwolągów. Nie myśli, ale jakieś nawały z hukiem i gromem przepędził mi przez głowę. Nie jestem zdania powszechnie głoszonego, że autor cierpi pomięszanie. Jest pewien związek w wywodach jego, często trafność, głębokość i wyższość sięgania, choć jądro fałszu wśród złotych nici osnu-