Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/222

Ta strona została uwierzytelniona.

z rachuby, a może i z obawy na obecne czasy uczynić to wypada. Ja w chłopie coś więcéj widzę niż machinę o dziesięciu palcach. Był on przeciw własności, koniecznie za dzierżawcami, dla tego chyba, że dzierżawy porobił, utrzymując, że dzierżawca lepiéj się rządzić będzie, niż dziedzic; a ja i tych i tych czasem durniami a nawet potężnemi, widziałem. My u siebie widzimy, jaki jest skutek wdzięku własności, pewności, że dla dzieci się robi; że nikt nigdy nie wyżenie z chaty i niwy. Boi się słusznie J... Z... rozrabiania; wprawdzie wszyscy się boim tego; ale czyż temu zaradzić nie można? Jeżeli kiedyś były w Polsce prawa, żeby większéj własności nad posiadaną nie nabywać, to i najmniejszość téj własności dałaby się oznaczyć ustawami. Oburzył się najbardziéj na mnie, gdym powiedział, że obowiązkiem religijnym jest pana, jak żebrakowi nie mogącemu pracować dać jałmużnę, tak wyrobnikowi swemu, pragnącemu pracować dać zarobek koniecznie; inaczéj za jego kradzieże, łajdactwa, a może i zabójstwa przed Bogiem będzie odpowiedzialność. Są chwile, lata tak głodne, że choć wyrobnik zawsze ma pierwszeństwo do zarobku, przecież i oczynszowanego chłopa po-