Poeta poświęcił element epiczny opisowości, i dla tego coraz bardziéj słabnie.
Dziaduś widząc innych upadających pod brzemieniem nieszczęścia, zrywa się i powiada że trzeba stratę odrobić.
........trzeba w pocie czoła;
Tym potem jest krew nasza, — pracą Sybir, boje....
........Dziś tłoczący duszę
Zrzucam ten kamień grzechu, jarzmo włościan kruszę:
Rozjaśnią się niebiosa wolnych dusz widokiem........
Piękne słowa, gdyby były w ustach i chęciach całego narodu; dziaduś reprezentował siebie, i nie wielu sobie podobnych.
Lecz cóż będzie z weselem Ewuni? Smutne to gody w publiczném nieszczęściu.
Ewunia szczytna Polka nie chce słyszeć o weselu, odkłada je na szczęśliwszą porę.
Źle jest mieszać i żenić z wesołością płacze;
Pluje na grób ojczyzny kto w jéj smutku skacze.
Dwa te wiersze powinnyby zamienić się w przysłowie. Pisząc, je odezwało się zapewne w Morawskim przypomnienie tych bachanaliów, jakie Kraków wyprawiał w r. 1813, kiedy rząd i wojsko Księztwa Warszawskiego schroniło się tamże przed Moskalami i było w przededniu wyemigrowania z ojczyzny. Kajetan Koźmian i on skarcili