Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/275

Ta strona została uwierzytelniona.

cica. Przywykli za poniesione krzywdy od swoich, wydawać manifesty i pozwy, mniemali że i na moskiewskie gwałty wystarczy trybunał lubelski. Sprawiedliwość trybunałów naszych nie musiała być tak wątłą, kiedy się na nią powoływano w przypadkach nie mogących nawet znaleźć zastosowania. Składać winę na znikczemnienie rycerskiego stanu, nie zdaje mi się dość słuszném, tém więcéj, że w owéj epoce miękkość i zbytki nie zawitały jeszcze do dworców szlacheckich. Wiara w wymiar sprawiedliwości pisała te manifesta, tam, gdzie je pisać należało ostrzem żelaza w krwi najeźdźcy maczaném. Aide-toi, Dieu t’aidera, to dopiéro naszéj epoki godło.
Gdy tedy Dziaduś pisał manifest, — jakiś Derdydas, szubrawiec z orłem, stawa przed nim i rzuca mu papier. Był to patent czyli uniwersał króla pruskiego, nakazujący składać homagialną przysięgę. Dziaduś oburzył się, porwał gwintówkę; Prusak czmychnął krzycząc: bunt! bunt! Niebawem nadjechali siepacze, okuli starca i wtrącili do więzienia.
A więc się znalazł ktoś z Wielkopolan, co z poświęceniem swojéj osoby zaprotestował przeciw zaborowi? Historya inaczéj mówi; a lubo