coś balladycznego, jak śpiéw trubadura Blondela pod więzieniem Ryszarda „Lwie Serce“, a śmierć jéj od kuli szyldwacha, tak coś romansowego, jak śmierć któréj heroiny Byrona. Wolałbym widzieć Ewunię w roli naszych matek i sióstr, wydeptujących wschody satrapów, znoszących upokorzenia i naigrawania się, niewyczerpanych w sposoby porozumiewania się z więźniem, ulżenia jego niedoli, a nawet wydobycia go z katowskich szponów. Strzał szyldwacha — nic nie mówi; murzyn spełnił swoją powinność i nic więcéj.
Epilogiem do tego posępnego obrazu, kreślącego dzieje męczennika patryotyzmu, jest kilka ostatnich ustępów, poświęconych wspomnieniom epoki utworzenia Księstwa Warszawskiego. W tym dworze, gdzie niegdyś takie życie wrzało, a gdzie teraz osiadła cisza grobowa z jednym sługą dawnych panów, włóczącym się jak pokutująca dusza po zarosłych chwastami ścieżkach i kątach, pajęczyną zasnutych, — w tym dworze zjawia się po wielu latach młodzian. Któż on jest? Nie tenże to
co w dziecinnych latach
Igrał tutaj po cichych Dziadunia komnatach,
I marząc, że z swym wrogiem stacza bitwę wielką,
Z drewnianego konika wywijał szabelką.