Niespełna w dwa lata po wydrukowaniu Dworca mego Dziadka, wydał Morawski swoim nakładem: Pięć poematów lorda Byrona[1]. Żeby się nie spotkać zapewne z innymi tłumaczami, którzy dokonali przekładów Giaura, Korsarza, Dziewicy z Abydos, wybrał Manfreda, Mazepę, Oblężenie Koryntu, Paryzynę, Więźnia Czyllonu.
Od dawna już, jak to sobie z jego listów przypominamy, ubóstwiał on albiońskiego wieszcza. Śmierć jego podana w ofierze powstającéj Grecyi, zrobiła na nim w swoim czasie mocne wrażenie, tak że nawet na pamiątkę tego zgonu zasadził kilka drzewek w Piotrowicach, i zawsze wywiadywał się, czy się przyjęły, czy pięknie rosną? Atoli cicha ta cześć nie wystarczyła jego admiracyi; sądził więc, że kiedy ogół poezyi naszéj ozdobi kilkoma poematami swego ulubieńca, wywdzięczy się cieniom wieszcza za doznane rozkosze w obcowaniu z jego utworami. Nastawał na niego Koźmian, żeby pisał oryginalnie, a w tłómaczenia się nie wdawał; lecz on został przy swoim zamiarze
- ↑ W Lesznie, drukiem Ernesta Günthera, 1853 r.