i usprawiedliwiał go tém, że przez spolszczenie poematów Byrona, więcéj poetycznego żywiołu spłynie w nas, niż z tylu miernych wierszydeł kleconych na tle niby narodowém. Nie mylił się w tém. Poznanie znamienitych wzorów kształci publiczność i robi ją wybredniejszą, że nie poprzestaje na lada niedowarzonym kąsku.
Podobnoś jeszcze w Stydyniach na Wołyniu, gdzie się śmiertelnie nudził, z pamięci, o ile ta była mu wierną, zaczął przekładać Paryzynę; następnie w Luboni, w długich zimowych wieczorach poświęcał téj pracy odpoczynek po dziennych trudach gospodarczych; i tak powstało Pięć poematów.
Niemcy, Francuzi, mają po kilka tłómaczeń zupełnych dzieł Byrona. U nas tłómaczono tylko poemata i to nie wszystkie; o lirykach i trajedyach ani słychu. Za to kiedy Niemcy i Francuzi dają wyrób tandetny, nasze przekłady odznaczają się taką doskonałością, że mogłyby wejść w poczet oryginalnéj literatury. Giaur Mickiewicza stoi na czele, potém idą przekłady Morawskiego, Wiktora Baworowskiego Don Juan, Odyńca Korsarz. Z tych tłómaczeń możnaby zrobić wybór, dopełnić i dać Byrona w komplecie.
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/286
Ta strona została uwierzytelniona.