soko? Czy, że widział w Byronie uosobienie i popisywanie się niektóremi wadami, będącemi własnością wieku? Zdaje się że tak jest.
Ów wyraz cierpienia śród wesołéj zabawy; owa czynów szlachetność z któréj się potém szydzi; owa mania gadania o wolności przy despotycznych zachciankach; stawianie wyjątku w miejsce reguły; malowanie występku uroczemi barwami; pociąg do gwałtownych sytuacyji; heroizm rozbójników i złodziei; człowiek w zapasach nie z olbrzymami, lecz z losem, z własną namiętnością zbuntowaną przeciw powinności — oto ujemne strony naszego wieku uosobione w Byronie. Niemogąc cierpieć zimnego i sztywnego kalwinizmu, rzucił się w niewiarę gorszą niż pogańska. Z nieporównanym talentem, z nieograniczoną pychą smagał arystokracyę purytańską i mieszczaństwo angielskie za ich hipokryzyę; a jednocześnie drwił z liberałów, opluwając i depcąc wszystkie zasady. Muzą jego była wzgarda. Dla tego téż we wszystkich jego kreacyach nikogo nie studyował, tylko siebie. Korsarz, Lara, Manfred, Giaur, Don Juan, to zawsze Byron, tylko raz w tym, raz w innym kostiumie, stosownie do tego, jakim się widział, lub czuł w danéj chwili.
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/290
Ta strona została uwierzytelniona.