rządkiém jest zjawiskiem, i taka z odpowiedzi jego złożyła się anegdota:“
Że pił w święto, pan chłopu wyrzucał pewnemu;
A ten na to: Mój Panie! czyż ja winien temu?
Człowiek chodzi za nosem. Stokroć więc szczęśliwy
Kto ten nos dostał prosty — mój, nieszczęściem krzywy;
Krzywo téż ciągle chodząc codzień się zawodzę:
Chciałbym wniść do kościoła, a do karczmy wchodzę.
„Przyznaj, że ekskuza dowcipna! lecz wątpię trochę, aby tam, w górze, tak przyjętą była jak przezemnie.“
Wprawdzie ta odpowiedź wywołała fraszkę, epigram, w rodzaju Kochanowskiego lub Wacława Potockiego, lecz zdarzało się często, że z potocznéj rozmowy lub drobnéj okoliczności ułowił bajeczkę, i to bardzo oryginalną, jak w tym przypadku o którym pisze:
„Był tu u mnie un fameux gourmé, utrzymujący, que l’animal broute, l’homme mange, et qu’il n’y a que l’homme d’esprit, qui sache manger. Krotofilny pan Michał zaraz na niego taką bajkę napisał: Jeż i chłopcy.
Leżąc pod krzaczkiem jeż w kłębek zwinięty
Wszystkie swe kolce nadstawił;
Staś go swojemi chciał ująć rączęty
I strasznie biedak się skrwawił.