Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/344

Ta strona została uwierzytelniona.

„Spojrzyjmy na te dwoje dziatek ślicznych, dobrych i pojętnych. To wnuczka i wnuczek naszego poety. Rozczulający jest zawsze widok dziecka obok starca, nadziei obok wspomnienia, niewinnéj prostoty obok doświadczenia, i rozwijających się sił obok utrudzenia po dłuższém życiu. Nie można więc bez rozrzewnienia widzieć tu dziadka szczęśliwego pieszczotami wnucząt, dzielącego z szczerém zajęciem ich dziecinne gry i zabawy, i zrzekającego się dla nich powagi i zaszczytów wieku, rycerstwa i poezyi. Są w pewnych dniach godziny, które on sobie zastrzegł na naukę dla nich, w tych godzinach naucza je wymowy ojczystéj i przeszłości rodzinngo kraju, a młodziutkie umysły chwytają chciwie słowa starca, które dla nich mają tę powagę i z takiém zajęciem są słuchane, jak gdyby on sam bywał świadkiem tych wypadków, które im opowiada. Lecz widok tych dwojga dziatek, o ile rozwesela, o tyle rozrzewnia i zasmuca; patrząc bowiem na nie, czuje się, że niedawnemi czasy dom ten był przybytkiem jeszcze zupełniejszego szczęścia, nim z tego koła rodzinnego ubyła ta, która do niego to szczęście wniosła — matka tych dwojga dzieci..... Od chwili jéj zgonu niezatarty smutek po-