Plan ten w zimie ułożony, pod wróżbą gasnącego życia, dał się przecież wykonać. Z nadchodzącą wiosną ożywił się starzec; muza poezyi przyszła go pocieszyć i wtenczas to napisał tych kilka prześlicznych strofek:
Życie się z ziemi już trawką wyciska
I w całéj budzi się sile;
Z każdego pączka miłość tu wytryska,
Boleść usypia na chwilę.
Czemuż się życiem téj wiosny nie cucę
Co dla wszystkich tak radosna?
Może ja, może, dla tego się smucę
Za to ostatnia już wiosna!
Słyszę ja z gaju brzmiący śpiew słowika,
Pszczółkę, co nad kwiatkiem brzęczy —
Ale mię głębiéj głos dzwonu przenika
Co gdzieś tam z wieży mi jęczy.
Poetyczne przeczucie było przeczuciem bliskiéj rzeczywistości; wiosna ta, była w jego życiu ostatnią.
Pod koniec czerwca, tak jak sobie był ułożył, Jenerał wyjechał do Warszawy, używał wód sztucznych, rady najlepszych doktorów, i już w październiku znalazł się w Luboni, zkąd pod dniem 10 października tak opisywał w liście do St. Koźmiana tę kampanię kuracyjną.