stwie, i aby reformy tamtejsze niezmusiły i tu do reform.“ —
W jednym z powyższych listów nadmienia że przez wzgląd na szczupłe fundusze nie mógłby podejmować podwójnéj podróży do Karlsbadu i do królestwa; zdaje się jednak że mu nie tyle szło o większy wydatek, ale że chciał się bliżéj przypatrzeć rozbudzonemu życiu w Warszawie. Zaiste widok był to pociągający; fizionomia narodu, niemogącego znaleść sprawiedliwości na ziemi, a szukającego jéj u stóp świętych ołtarzów, miała wyraz wzruszającéj nowości, była poetycznem natchnieniem w akcyi. Objaw ten zupełnie odmienny niż wszystkie tegoczesne poruszenia ludów — dezoryentował rządy, a w głębszych umysłach budził wiarę że nowa ta droga, jest pewnie drogą zbawienia; raz, że się poczęła pod świętem godłem krzyża, potém, że niepodobna w niczém do zwykłych rewolucyjnych ruchów.
Stary jenerał był świadkiem naocznym tych modlitw i pieśni — i serce jego rozpłynęło się łzami radości na widok spotężniałego ducha w narodzie.
Gdzie jest duch żywy, tam i ciało się znajdzie. Z taką nadzieją nie żal mu było zstąpić do grobu...
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/358
Ta strona została uwierzytelniona.