Strona:Lucjan Szenwald - Scena przy strumieniu.djvu/84

Ta strona została przepisana.

mierzy, zagląda w zęby, sprawdza, ocenia,
czwórkami! równaj! zachodź! aść! defilada !

Cześć! nawpół ironicznie, nawpół z powagą.
Dosyć ... Zapach matjołki płynie powietrzem...
Do dyspozycji szkoły oddano wagon
pusty — na osiemdziesiąt kilka pomieszczeń.
Załadować!
Ładują,
Napór na deski!
Niesamowity tumult uderza w uszy.
Za pięć minut nadjedzie pociąg podmiejski,
przykotwiczy ten wagon, gwizdnie i ruszy.

Jakgdyby pogrążeni we śnie,
przez błoń, przez mglisty mrok wieczoru,
choć z różnych stron, lecz równocześnie,
Andrzej i Bogdan ciągną z boru.

Andrzej zasępił brew i czoło,
jakgdyby snuł zawiłe plany.
Bogdan przygięty j złamany,
stąpa powoli, niewesoło.

Na stopień weszli równocześnie,
tak, że zetknęły się kolana,
I tylko koło warg Bogdana
drgnęły nerwowo drobne mięśnie.