przypłacił to Antek Frąc natychmiastowym z budy wylotem —
tej samej nocy leciały szyby z kancelaryjnych okien —
a nazajutrz, na pytanie: „kto winien?“ — pięćset rąk się podniosło do góry!
Oto więc na wspólne pomysły, przygody, bałagany, awantury,
zaklinam was — przed tym dla nas od dziś niedostępnym progiem —
razem! — naprzód! — choćby i w ogień!
Bo cóż to zapowiedział nam łysy drab,
co złotego ołówka nie puszcza z łap,
a na karku ma krzak kapuściany?
Zapowiedział, że zawrą się szkolnych bram
blachy rdzawe — i pustka zamieszka tam,
gdzie nasz głos dzwonił pieśnią o ściany.
Oto drzwi zawarte. Już wkrótce grzyb
pozarasta szkła bibliotecznych szyb,
globus w kącie okryje się pyłem.
Drzwi zamknięte. Gdzie belfry? Kto ukradł klucz?
Nie ma szkoły! Więc głową o cegły tłucz!
Może w głazach wyrąbiesz wyłom?