Ta strona została przepisana.
Skądże, u diabła, te głupie świsty ostrzegawcze
w uszach?
Nabrał tchu do płuc.
Naprzódl
Biegiem
— i do brzegu
pryskając pianą
skoczył,
obrócił się dokoła siebie,
jak biegun,
— i stanął
Zapłoniony przed Anną.
Cichy jak łan.
(Nad głowami z furkotem przeleciał ptak).
W gęstniejącym pyle,
w umierającej chwale
dnia —
nagle przechylono dzban:
wysiano mak.