— O czem marzysz, Aniu?
Dziewczęta wałęsały się pewnego wieczora nad strumykiem.
Ania ocknęła się z marzeń ze szczęśliwem westchnieniem.
— Wymyśliłam swoje opowiadanie, Diano.
— O, rzeczywiście je zaczęłaś?
— Tak, napisałam dopiero kilka stronic, ale wymyśliłam już sobie wszystko. Zużyłam dość czasu, żeby wymyślić odpowiednią akcję. Żadna z akcyj, które mi przychodziły na myśl, nie była odpowiednia dla dziewczynki, której na imię Aweryla.
— Czyż nie mogłaś jej zmienić imienia?
— Nie, to było niemożliwe. Próbowałam, ale nie mogłam, podobnie jak nie mogłabym zmienić twojego imienia. Aweryla była dla mnie istotą tak realną, że jakiekolwiek imiona próbowałam jej nadać, zawsze musiałam o niej myśleć jako o Aweryli. Ostatecznie jednak znalazłam akcję, która jej w zupełności odpowiadała. Potem nastąpiła przyjemność wyboru imion dla pozostałych osób. Nie masz pojęcia, jakie to pociągające. Godzinami leżałam nie śpiąc i zastanawiałam się nad temi imionami. Główny bohater nazywa się Parsywal Dalrymple.
Strona:Lucy Maud Montgomery - Ania z Wyspy.djvu/107
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XII.
„Pokuta Aweryli“.