Tadzio i Tola byli ubrani do kościoła. Szli sami, co się nie często działo, gdyż pani Linde chodziła z nimi stale na nabożeństwo. Ale pani Linde zwichnęła nogę w kostce i musiała tego dnia pozostać w domu. Bliźnięta musiały więc tym razem reprezentować rodzinę w kościele, gdyż Ania wyjechała poprzedniego wieczora do Carmody, gdzie miała spędzić niedzielę z przyjaciółmi, a Maryla miała znowu ból głowy.
Tadzio wolno zszedł po schodach. Tola czekała na niego na dole, ubrana już do wyjścia przez panią Linde. Tadzio przygotował się do swego specjalnego planu. W kieszeni miał centa na kwestę dziecięcą i pięć centów na zbiórkę ogólną w kościele. Biblję miał w jednej ręce, a kwartalnik kościelny dla dzieci w drugiej.
Pani Linde wyszła z kuchni, gdy przyłączył się do Toli.
— Czy jesteś czysty? — zapytała surowo.
— Tak, cały mój wygląd dowodzi tego, — odpowiedział Tadzio krnąbrnie.
Pani Małgorzata westchnęła. Miała pewne podejrzenia co do szyi i uszu Tadzia. Ale wiedziała, że gdyby chciała dokonać przeglądu osobistego, chłopiec najpewniej uciekłby, a ona nie mogła go dzisiaj gonić.
Strona:Lucy Maud Montgomery - Ania z Wyspy.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XIII.
Na złej drodze.