linga“ w Montrealu, a podejrzewa ona, że ktoś pragnie zdobyć nagrodę, jaką wyznaczono za najlepszą nowelkę, któraby reklamowała ten proszek do pieczenia. Powiedziała, że koperta ta nie była adresowana twoim charakterem pisma, ale pomyślałem sobie, że może to jednak ty wysłałaś.
— Nie, to nie ja. Czytałam ogłoszenie o konkursie, ale nie przyszło mi nawet na myśl brać w nim udziału. Sądzę, że nie odpowiadołoby to zupełnie mojej godności pisać opowiadanie, któreby reklamowało proszek do pieczenia.
Ania mówiła tak wyniośle, nie przeczuwając nawet głębiny poniżenia, jaka ją oczekiwała. Tegoż wieczora na facjatkę jej wpadła Diana, rozpromieniona, z zarumienionemi policzkami, trzymając w ręku list.
— O, Aniu, — list dla ciebie! Byłam na poczcie, więc przyniosłam ci go. Otwórz go szybko! Jeżeli zawiera on to, czego się spodziewam, oszaleję z radości.
Ania zmieszała się, otworzyła list i przebiegała oczyma napisaną na maszynie treść:
- Wielmożna Pani
- Anna Shirley
- Zielone Wzgórze,
- Avonlea, Wyspa Ks. Edwarda.
- Anna Shirley
- Szanowna Pani!
- Wielmożna Pani
- Z przyjemnością donosimy Pani, że jej czarująca nowela „Pokuta Aweryli“ otrzymała nagrodę w wysokości 25 dolarów, którą wyznaczyliśmy w swoim konkursie.
- Jednocześnie załączamy czek na powyższą sumę. Postaramy się o przedruk noweli w kilku wybitnych pismach kanadyjskich i zamierzamy