sportu, gdyż Gilbert przybył dopiero tego rana. Gilbert grzecznie uścisnął rękę Ani. Wyglądał bardzo dobrze, chociaż Ania zauważyła natychmiast, że był nieco szczupły. Nie był blady. Gdy weszli razem do przepełnionego salonu, wśród obecnych rozległ się lekki szmer podziwu.
— Jakaż to jednak piękna para, — szepnęła pani Małgorzata do Maryli.
Alfred wszedł sam, z twarzą bardzo czerwoną, potem Diana wkroczyła u boku ojca. Nie zemdlała i żaden przykry wypadek nie przerwał ceremonji. Nastąpiły powinszowania. Potem, gdy wieczór minął, a Alfred i Diana przy świetle księżycowem pojechali do swego nowego domu, Gilbert odprowadził Anię na Zielone Wzgórze.
Coś z ich dawnego stosunku koleżeńskiego powróciło w czasie tego wesołego wieczora. O, jak miło było chodzić znowu tą znajomą drogą z Gilbertem!
Wieczór był tak cichy, że można było usłyszeć szept róż w pąkach, śmiech stokrotek, szmer trawy i wiele słodkich tonów, tłoczących się dokoła.
— Może się przespacerujemy po Alei Zakochanych, zanim pójdziesz do domu? — zapytał Gilbert, gdy przechodzili przez most nad Jeziorem Lśniących Wód, w którem księżyc odbijał się niby wielki, zatopiony, złoty pąk.
Ania zgodziła się chętnie. Aleja Zakochanych była tego wieczora prawdziwą ścieżką do krainy baśni, lśniącą, tajemniczą drogą pełną czaru pod białą poświatą księżyca. Był czas, gdy taka przechadzka z Gilbertem po Alei Zakochanych byłaby dla Ani ryzykowna. Ale Roy i Krystyna uczyniły ją teraz zupełnie bezpieczną. Ania przyłapała się na tem, że gawędząc swobodnie z Gilbertem, myślała wiele o Krystynie. Przed opuszczeniem Kingsportu spotkała się z nią kilka razy i odnosiła się do niej z czarującą słodyczą. Krystyna była wobec niej tak-
Strona:Lucy Maud Montgomery - Ania z Wyspy.djvu/220
Ta strona została uwierzytelniona.