— Przyszedł dla ciebie list z indyjską marką, ciotko Jakóbino, — rzekła Fila. — A oto trzy listy dla Stelli i dwa dla Prissy, a bardzo gruby dla mnie od Jasia. Dla ciebie, Aniu, niema nic prócz tego listu pisanego na maszynie.
Nikt nie spostrzegł rumieńca Ani, gdy ujęła cienki list, który Fila rzuciła jej niedbale. Ale w kilka minut później, gdy Fila podniosła wzrok, ujrzała zmienioną Anię.
— Co za dobra nowina, moja droga?
— „Przyjaciel Młodzieży“ przyjął krótkie opowiadanie, które posłałam mu przed dwoma tygodniami, — odpowiedziała Ania, starając się mówić swobodnie, jakby była przyzwyczajona do tego, że każda poczta przynosiła jej wiadomość o jakiemś przyjętem opowiadaniu. Niebardzo jej się to jednak udało.
— Aniu! Jak to wspaniale! Co to było za opowiadanie? Kiedy się ukaże? Czy ci za to płacą?
— Owszem, załączyli czek na dziesięć dolarów, a wydawca pisze, że byłby rad, gdybym mu nadsyłała więcej swoich prac. Poczciwy! Dostanie ich dość! Był to stary szkic, który znalazłam w swoim kufrze. Przepisałam go i posłałam. Ale nigdy właściwie nie myślałam, że mógłby być przyjęty, gdyż nie miał zupełnie akcji, — rzekła Ania,
Strona:Lucy Maud Montgomery - Ania z Wyspy.djvu/254
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XXXVI.
Wizyta Gardnerów.