Strona:Lucy Maud Montgomery - Ania z Wyspy.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie mogę się widocznie pozbyć bliźniąt, — uśmiechnęła się Ania. — Gdziekolwiek się zwrócę, wszędzie stają na mej drodze.
— O, teraz już nie są bliźniętami, moja droga. Przekroczywszy wiek trzydziestu lat, przestały niemi być. Panna Hanna zestarzała się, co nie jest zbyt miłe, panna Ada zaś zatrzymała się na trzydziestce, co jest jeszcze mniej miłe. Nie wiem, czy panna Hanna umie się śmiać, czy nie; nigdy jej na tem dotąd nie przyłapałam. Ale panna Ada uśmiecha się cały dzień, i jest to jeszcze gorsze. Ale mimo to są one bardzo miłe i poczciwe; co rok przyjmują dwie pensjonariuszki, gdyż zmysł praktyczny panny Hanny nie może znieść „trwonienia miejsca“ w pokojach — ale nie dlatego żeby im to było potrzebne lub konieczne, jak mię już panna Ada od niedzieli siedem razy zapewniła. Co do naszych pokojów, to przyznaję, że są wielkie. Mój wychodzi na podwórze, twój jest frontowy, z widokiem na Stary Cmentarz św Jana, położony tuż nawprost ulicy.
— To brzmi okropnie, — wzdrygnęła się Ania. — Wolałabym już mieć pokój z widokiem na podwórze.
— O nie, nie zgodziłabyś się. Zaczekaj i zobacz. Cmentarz św. Jana to miłe miejsce. Był on tak długo cmentarzem, aż przestał nim niejako być i stał się teraz osobliwością Kingsportu. Przechodziłam tamtędy wczoraj dla zażycia ruchu. Otacza go wielki mur kamienny i szereg wysokich drzew, a szpalery przecinają go; są tam najosobliwsze nagrobki z najosobliwszemi i najdziwaczniejszemi napisami. Będziesz się tam chodziła uczyć, Aniu, zobaczysz. W istocie nikogo się tam już nie grzebie, ale przed kilku laty wzniesiono tam piękny pomnik dla uczczenia żołnierzy nowoszkockich, poległych w czasie wojny krymskiej. Pomnik ten znajduje się nawprost bramy wejściowej, i znajdziesz tam wiele „pola dla wyobraźni“, jak