Kingsport jest dziwnem starem miastem, pamiętającem czasy pierwszej kolonizacji i spowitem w swoją dawną atmosferę, niby elegancka stara dama, w strojach, skrojonych według mody z czasów jej młodości. Tu i ówdzie nakłania się ku współczesności, ale w sercu jest niezepsute; pełne jest rzadkich relikwij i osławione w pieśniach i legendach o przeszłości. Niegdyś była to tylko stacja graniczna na kresie puszczy, a były to owe dni, gdy Indjanie bronili swego życia przez to, że zachowywali się wobec przybyszów obojętnie. Potem stał się Kingsport jabłkiem niezgody między Anglikami i Francuzami i zajmowany był to przez jednych, to przez drugich, a z każdej takiej okupacji wychodził z jakąś świeżą blizną walczącego narodu.
W parku znajduje się wieża strażnicza, całkowicie pokryta autografami turystów, na pagórku wznoszącym się nad miastem widnieje zniszczony stary fort francuski, a na placach publicznych stoją jeszcze stare armaty. Ma Kingsport i inne jeszcze historyczne miejsca, zwiedzane przez ciekawych ale najosobliwsze i najczcigodniejsze wrażenie sprawia Stary Cmentarz św. Jana, w samem sercu miasta, otoczony z dwóch stron ulicami ze spokojnemi domami