Gilbert wyglądał w tym stroju tak samo po męsku, jak we własnem ubraniu.
Ania i Priscilla znalazły się w centrum życia towarzyskiego Redmondu. Że nastąpiło to tak szybko, zawdzięczały w dużej mierze Filipie Gordon. Fila była córką bogatego i znanego człowieka, należącego do starej i ekskluzywnej rodziny „sinych nosów“. W połączeniu z jej pięknością i urokiem — urokiem, który przyznawali jej wszyscy — otwierało to przed nią drzwi do wszelkich klik, klubów i klas Redmondu, a dokąd szła ona, szły też Ania i Priscilla. Fila „ubóstwiała“ Anię i Priscillę, zwłaszcza Anię. Była ona szczerą duszyczką. „Kochaj mnie, kochaj moich przyjaciół“ — to była jej nieświadoma dewiza. Ze swobodą wciągała je do kręgu swoich znajomych, a dwie panienki z Avonlea miały przez to niezmiernie ułatwioną drogę towarzyskiego zżycia się z Redmondem, ku zazdrości innych nowicjuszek, które pragnąc przyjaźni Filipy, skazane były jednak na to, że przez pierwszy rok uniwersytecki pozostawały nieco na uboczu. Dla Ani i Priscilli, posiadających poważniejszy pogląd na życie, Fila pozostała rozkosznem, miłem dzieckiem, jakiem wydała im się przy pierwszem spotkaniu. Ale, jak powiadała sama, miała „moc“ rozumu. Gdzie i kiedy znajdowała czas na studjowanie, było tajemnicą, gdyż zawsze znajdowała się w poszukiwaniu jakiejś „rozrywki“, a wieczory w jej domu pełne były gości. Miała tylu „adoratorów“, ile serce jej mogło zapragnąć, gdyż dziewięć dziesiątych wszystkich nawicjuszów i spory ułamek pozostałych klas rywalizowało o jej uśmiech. Cieszyła się tem naiwnie i promieniała, opowiadając Ani i Priscilli szczegółowo o każdej nowej zdobyczy.
— Oleś i Alfons nie mają zdaje się dotąd poważnego rywala, — zauważyła Ania drwiąco.
Strona:Lucy Maud Montgomery - Ania z Wyspy.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.