Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/100

Ta strona została przepisana.

Flora zadrżała na samo wspomnienie. Wczoraj omal nie poparzyły całej skóry biednej ciotce Marcie. Una westchnęła. Mary Vance wiedziałaby na pewno, jaki kompres trzeba zrobić na takie bóle, gdyby była tutaj. Mary wie wszystko, a one nic nie wiedzą. I jak się mogę czegokolwiek nauczyć, kiedy ciotka Marta do niczego ich nie dopuszcza?
W zeszły poniedziałek pan Meredith wyjechał na krótki urlop do Nowej Szkocji, zabrawszy z sobą Jerzego. We środę ciotka Marta dostała swoich zwykłych bólów, które zawsze nazywała „nieszczęściem“ i które nigdy nie ustępowały przed upływem tygodnia. Nie mogła wstać z łóżka, bo każdy ruch sprawiał jej ból jeszcze bardziej dotkliwy. Doktora wezwać nie pozwoliła. Flora i Una gotowały obiady i czekały wyzdrowienia ciotki Marty. Im mniej powiem tu o gotowaniu, tem lepiej, chociaż potrawy nie były o wiele gorsze od tych, które przyrządzała ciotka Marta. Nie jedna kobieta ze wsi chętnie przyszłaby pomóc na plebanję, lecz ciotka Marta odrzucała wszelką pomoc.