zmiany. Ze względu na straszliwą zadymkę, siostry nie poszły do kościoła. Po południu Rozalja zamknęła się w swoim pokoju i napisała list do Johna Mereditha. Nie miała siły powiedzieć mu tego osobiście. Niech sobie myśli, że jest dla niej zupełnie obojętny, skoro załatwia tę sprawę listownie. Napisała mu całkiem chłodną, krótką, odmowną odpowiedź. Czytając ten list nazajutrz w swym mrocznym gabinecie, John Meredith oniemiał. W tej chwili dopiero zdał sobie sprawę ze swego uczucia dla Rozalji. Był pewny, że nie kocha jej tak serdecznie, jak kochał Cecylję, lecz teraz dopiero, gdy ją utracił, przekonał się, że była dlań wszystkiem. Mimo to musi jednak zapomnieć o niej i iść samotnie przez dalsze życie. Nawet utrzymywanie przyjaźni było teraz niemożliwe. Przyszłość ukazała mu się w najbardziej ponurych barwach. Musi iść ku tej przyszłości — ma przecież pracę — ma dzieci, a sercu należy rozkazać, aby zamarło. Przez cały wieczór siedział samotnie w swym ciemnym, zimnym gabinecie z głową wspartą na dłoniach.
Rozalja tymczasem usprawiedliwiła się migreną i wcześnie udała się na spoczynek, podczas gdy Helena zwróciła się znowu do czarnego ulubieńca George‘a:
— Co robiłyby biedne kobiety, gdyby na święcie nie istniała migrena, George? Ale nie martw się, kotku. Zamkniemy oczy na kilka tygodni. Przyznam, że sama się niezbyt dobrze czuję. Zupełnie tak, jakbym przed chwilą potopiła małe, niewinne
Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/206
Ta strona została przepisana.