Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/231

Ta strona została przepisana.

siedzący wpobliżu bocznej nawy zauważyli, że córka pastora miała na nogach buty, lecz nie miała pończoch!
Nowa bronzowa suknia Flory, którą ciotka Marta uszyła jej ze staroświeckiej narzuty, była coprawda bardzo długa, lecz nie sięgała cholewek trzewików. Z pod sukni widać było dokładnie gołe łydki.
W ławce pastora siedziała tylko Flora i Karol. Jerry poszedł na galerję, gdzie usadowił się jeden z jego kolegów, dziewczynki Blythe‘ów i Una. Młodzi Meredithowie często podczas nabożeństwa przesiadywali na galerji ku ogólnemu zgorszeniu parafjan. Na galerji można było swobodnie szeptać i żuć tytoń, lecz stanowczo było to nieodpowiednie miejsce dla dzieci z plebanji. Jurek jednak najgorzej się czuł na ławce pastora, wysuniętej najbardziej naprzód, którą dokładnie obserwować mógł Abraham Clow i cała jego rodzina. To też, jak tylko mógł, wymykał się z ławki cichaczem i biegł na górę.
Karol był tak zaabsorbowany pająkiem, rozpinającym swą pajęczynę na oknie, że nie zwrócił uwagi na nogi Flory. Po kościele wracała do domu z ojcem, lecz i on nic dziwnego nie zauważył. Przed powrotem Jurka i Uny Flora wciągnęła na nogi kolorowe pończochy, będąc pewna, że nikt w kościele nagich jej nóg nie dostrzegł. Lecz w Glen St. Mary wszyscy już o tem wiedzieli. Ci, co widzieli, opowiedzieli innym. Po południu w całem Glen mówiono tylko o tem. Pani Aleksandrowa Davis twierdziła, że była na to przygotowana i że