nazywana przez wszystkich „Domostwem starego Baileya“. Domostwo to opuszczone było od wielu lat i obrośnięte ze wszystkich stron wysoką trawą, a tylko poza niziutkim parkanem znajdował się mały ogródek, w którym dzieci ze Złotego Brzegu zrywały wczesną wiosną fiołki i stokrotki, a latem wonne lilje, które okwitały dopiero jesienią. W przeważnej części ogródek zarośnięty był rozgałęzionemi krzewami kminu, który w blasku księżyca połyskiwał srebrzystym odcieniem.
Bardziej na południe ulokowała się tuż nad krawędzią sadzawka, okolona z jednej strony laskiem klonowym, którego górne konary spoglądały wyniośle na wieś Glen i na przystań. Dolina Tęczy sprawiała wrażenie odosobnionego zakątka, mimo bliskości wsi i właśnie to odosobnienie wywierało specjalny urok na wrażliwe wyobraźnie dzieci ze Złotego Brzegu.
Pełno było w dolinie miłych zakamarków, które dzieci tak dobrze znały. Szczególnie jedno ustronie posiadało czar przemożny i w tem ustroniu najchętniej się zbierano po zachodzie słońca. Było to miejsce porośnięte młodemi jodłami, których korzenie przylegały prawie do samego brzegu wartkiego strumyka. Tuż nad strumykiem rosła srebrna brzoza nazwana przez Władzia „Białą damą“. Wpobliżu wyrosła „Trójka kochanków“, jak Władzio nazwał kępkę złożoną z dwóch jodeł i klonu, zrośniętych niemal razem. Jim zawiesił w tem miejscu małe dzwoneczki, które otrzymał w podarunku od kowala z Glen i każdy, kto chciał odwiedzić „Trójkę
Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/25
Ta strona została przepisana.