Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/289

Ta strona została przepisana.

chwilą była tu Una Meredith i prosiła mnie, abym została żoną jej ojca.
Helena podniosła głowę i utkwiła spojrzenie w twarzy młodszej siostry.
— A ty jaki masz zamiar? — zapytała.
— Chyba sama rozumiesz.
Helena przez chwilę łuskała groch w milczeniu. Potem nagle ukryła twarz w dłoniach. Po śniadych jej policzkach płynęły łzy.
— Bądźcie z sobą szczęśliwi, — wyszeptała, płacząc i śmiejąc się naprzemian.
Na plebanji tymczasem Una Meredith wkraczała triumfującym krokiem do gabinetu ojca i w milczeniu położyła przed nim na biurku mały liścik. Blada twarz pastora zarumieniła się nagle na widok dobrze znanego pisma na kopercie. Otworzył list. Był on bardzo krótki, lecz pan Meredith musiał go przeczytać kilkakrotnie, aby dokładnie zrozumieć jego treść. Rozalja pytała, czy może się z nią spotkać dziś wieczorem przy ukrytem źródełku w Dolinie Tęczy.

Koniec