z nogi na nogę. Czyż mogli to biedactwo tak zostawić, aby umarło z głodu u progu ich domu?
Mary ustąpiła.Była tak słaba, że z trudnością schodziła po chwiejącej się drabinie, lecz przy pomocy dzieci dostała się jakoś nadół, przeszła przez pastwisko i znalazła się w kuchni na plebanji. Ciotka Marta, zajęta gotowaniem, nie zwróciła wcale na nią uwagi. Flora i Una pobiegły do śpiżarni i po chwili przyniosły kawałek baraniny, chleb z masłem, mleko i kawałek pasztetu. Mary Vance rzuciła się na jedzenie chciwie i pochłaniała je z niebywałą szybkością, podczas, gdy dzieci obstąpiły ją dokoła i z zadowoleniem przyglądały się, jak wszystko znikało z talerza. Jurek zauważył, że Mary miała niebrzydkie usta i bardzo ładne białe zęby. Flora z wielkiem zgorszeniem doszła do wniosku, że wątle ciałko dziewczynki okrywały tylko łachmany. W serduszku Uny z każdą chwilą wzrastało uczucie litości, a Karol przyglądał się Mary z coraz większem zaciekawieniem.
— Teraz chodź na cmentarz i opowiedz nam o sobie, — zadecydowała Flora, gdy głód Mary został już zaspokojony. Policzki dziewczynki zaróżowiły się, odzyskała humor i wesołość.
— Ale nikomu nie powiecie tego, co wam opowiem, — zapytała, gdy usadowiono ją na nagrobku nieboszczyka pana Pollocka. Dzieci utoczyły ją dokoła, przejęte oczekiwaniem tajemniczej historji. Były zadowolone, bo coś się przecież stało.
— Nie, nie powiemy.
— Pod słowem?
— Pod słowem.
Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/48
Ta strona została przepisana.