Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/138

Ta strona została skorygowana.

rzać — nie mogę. Oczywiście zaznaczyła, że zdenerwowała się, słysząc to, lecz lepiej byłoby, żeby się nie tłumaczyła przede mną. Wiem, że powtórzyła mi tę rzecz, aby mnie dotknąć.
Wówczas wybuchnęłam.
— „Jak śmiesz przychodzić tu i powtarzać takie rzeczy o moim bracie, Ireno Howard? — zawołała. — Nigdy ci tego nie zapomnę, nigdy. Twój brat także się do wojska nie zaciągnął — nie ma nawet najmniejszego zamiaru.
— „Rillo, kochanie, przecież ja tego nie powiedziałam, — rzekła Irena. — To były słowa pani Grzegorzowej Burr. Powiedziałam jej nawet...
— „Nie chcę słyszeć, coś jej powiedziała. Bądź łaskawa więcej nie rozmawiać ze mną, Ireno Howard.
„Oczywiście, tego mogłam nie mówić, ale tak się jakoś samo wymknęło. Potem zjawiły się inne dziewczęta, a ja napozór spokojnie grałam rolę gospodyni. Irena przez całą resztę popołudnia siedziała z Olą Keith i wyszła, nawet nie spojrzawszy na mnie. Widocznie przyjęła poważnie moje słowa, ale ja się o to wcale nie martwię, bo nie mogę przecież uważać za przyjaciółkę takiej dziewczyny, która powtarza nieprzyjemne rzeczy o Władziu. Mimo to jednak czuję się ogromnie nieswojo po tem wszystkiem. Byłyśmy zawsze bardzo zaprzyjaźnione z sobą i do niedawna Irena okazywała mi wiele serdeczności. Odarto mnie jeszcze z jednej iluzji i czuję się tak, jakby na świecie nie istniała prawdziwa, szczera przyjaźń.