Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/140

Ta strona została skorygowana.

prawdę nie wiem, jak ja je przeżyłam. Jednakże żyję i Jaś żyje i obydwoje jakoś to wszystko „przeżyliśmy“. Połechtałam go dzisiaj wieczorem przy rozbieraniu, Morgan nie zabrania łechtania, ot tak, aby się przekonać, czy się uśmiechnie, jak wczoraj do Ireny. I uśmiechnął się, ukazując swoje śliczne dołeczki. Jaka szkoda, że matka jego nie może tego zobaczyć!“
„Dzisiaj skończyłam szóstą parę skarpetek. Przy pierwszych trzech parach Zuzanna mi pomagała, ale potem zawstydziłam się i nauczyłam się robić skarpetki sama. Nienawidzę tej roboty, lecz tylu rzeczy nienawidzę, które muszę spełniać od czwartego sierpnia, że jeszcze jedna znienawidzona robota może się nie liczyć. Myślę teraz o Jimie, który żartuje, pisząc o błotach w obozie Salisbury i dochodzę do wniosku, że w porównaniu z tem robienie skarpetek jest rzeczą całkiem przyjemną“.

ROZDZIAŁ XI.
BLASKI I CIENIE.

Na święta Bożego Narodzenia przyjechali do domu dziewczęta i chłopcy z Redmond i na Złotym Brzegu zapanowała znowu na pewien czas atmosfera wesela. Lecz nie wszyscy byli w komplecie, po raz pierwszy brakowało przy stole wigilijnym Jima, który był bardzo daleko i Rilla czuła, że nie zajęte jego miejsce przejmuje jej serce dotkliwym bólem. Zuzanna postanowiła posłać mu paczkę