„Skinęłam głową. Nie mogłam odpowiedzieć słowami, bo przecież to była święta tajemnica moja i Krzysia.
„Gdy Fred wreszcie odszedł, pobiegłam do mego pokoju i płakałam tak długo, że mama przyszła na górę, aby się dowiedzieć, co mi się stało. Powiedziałam. Słuchała mego opowiadania, jakby ze zdziwieniem, które określić można byłoby nastepującemi słowami: — Czy to możliwe, że któryś z młodzieńców chciałby poślubić to dziecko? Jednakże rozumiała mnie dobrze, bo należy do tych, którzy „znają Józefa“ i jej zrozumienie sprawiło mi pewną ulgę. Matki są stanowczo najlepszemi przyjaciółkami.
„ — Ach, mateczko, — szlochałaś?[1] — zapytała mama chłodno. — Chociażby ze względu na okoliczności mogłaś to uczynić.
„ — Nie mogłam, mateczko. Przyrzekłam Krzysiowi, gdy wyjeżdżał, że nigdy nie pocałuję nikogo do jego powrotu.
„Dla mamy wiadomość ta była zupełnie czemś nowem. Pochyliła się nade mną i zapytała drżącym głosem:
„ — Rillo, jesteś zaręczona z Krzysztofem Fordem?
„ — Ja... nie wiem, — zaszlochałam.
„ — Nie wiesz? — powtórzyła mama.
„Opowiedziałam jej znowu cała historję, a w miarę opowiadania wydawała mi się coraz głupsza, bo przecież nie miałam najmniejszych powodów podejrzewać, że Krzyś myślał o mnie na serjo. Odczułam w owej chwili straszne zawstydzenie.
- ↑ Błąd w druku; poprawiono na podstawie wyd. 5 „Nasza Księgarnia” Warszawa 1989 w tłumaczeniu Janiny Zawiszy-Krasuckiej.