— Czy pamiętasz powrót do domu z Latarni Morskiej przed dwoma laty? — szepnęła do Rilli Gertruda Oliver.
— Oczywiście że pamiętam, — uśmiechnęła się Rilla, a uśmiech jej był dziwnie senny i jakby nieprzytomny. Pamiętała coś więcej jeszcze, tę godzinę spędzoną z Krzysztofem na wybrzeżu. Gdzie dzisiejszego wieczoru jest Krzyś? A Jim i Jurek i Władek i wszyscy inni chłopcy, którzy tańczyli i flirtowali w Latarni Czterech Wiatrów owego wieczoru jej radości i szczęścia? Siedzą w wilgotnych okopach nad Sommą, wsłuchani w huk armat, w jęk rannych i zapomnieli już pewno zupełnie o przecudnej melodji, którą grał im na skrzypcach Ned Burr. Dwaj z pośród nich spali snem wiecznym w swych mogiłach we Flandrji — Olek Burr z Górnego Glen i Czesio Malley z Lowbridge. Inni leżeli ranni w szpitalach. Dotychczas nic się tylko nie stało chłopcom z plebanji i chłopcom ze Złotego Brzegu. Może w całości i zdrowiu przetrwają tę wojnę.
Rumunja przyłączyła się do wojny, a Zuzanna doszła do wniosku, że król i królowa są najładniejszą parą, jaką widziała dotychczas na ilustracjach. Tak minęło lato. Na początku września przyszła wiadomość, że żołnierze kanadyjscy przetransportowani zostali nad Sommę i w Glen zapanował większy niepokój. Po raz pierwszy pani Blythe straciła humor i doktór począł się sprzeciwiać jej pracy w Czerwonym Krzyżu.
— Ach, pozwól mi pracować, Gilbercie. — szeptała gorączkowo. — Gdy pracuję, mogę mniej
Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/261
Ta strona została skorygowana.