— Nie zawiodę wiary, Władku, — rzekła stanowczo. — Będę pracować — będę uczyć innych i siebie — będę się śmiać, tak, będę się śmiać przez wszystkie te lata z myślą o tobie, coś poszedł za melodją Srokatego Kobziarza.
Rilla zamierzała zachować list Władka, jako swój najdroższy skarb. Lecz widząc zmienioną twarzyczkę Uny Meredith, która przeczytała ów list, odrazu zmieniła zamiar. Czyż mogła jej ten list oddać? O nie, nie mogła się przecież wyzbyć tej ostatniej pamiątki po Władku, jego ostatniego listu. Chyba to nie było z jej strony samolubstwem. Ale Una, której pozostało tak mało, w której oczach płonął taki ogień rozpaczy, która jednak zdobywała się na to, aby nie płakać...
— Uno, czy chciałabyś zachować ten list? — zapytała Rilla.
— Owszem, jeżeli zechcesz mi go dać, — odparła Una szeptem.
— To weź go sobie.
— Dziękuję, — wyszeptała Una. To było wszystko, co powiedziała, lecz w głosie jej brzmiało coś takiego, że Rilla nie żałowała już swego poświęcenia.
Una Meredith wzięła list, a gdy Rilla odeszła, przycisnęła go mocno do pobladłych warg. Wiedziała, że miłości nie zazna już w życiu, miłość została pogrzebana w wilgotnej ziemi „gdzieś we Francji“. Tylko ona o tem wiedziała i może Rilla, nikt innny nie zdawał sobie z tego sprawy. Una nie miała nawet prawa obnosić swego smutku po świecie. Mu-
Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/270
Ta strona została skorygowana.