Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/28

Ta strona została skorygowana.

panny Gertrudy. — Ale ja doskonale rozumiem! Nigdy nie pisnęłabym przed nikim ani słowa, nawet pani bym nie powiedziała. Mogę opowiadać pani o swoich sprawach, ale jego tajemnic nie zdradzę. Ja mu mówię o wszystkiem, nawet pokazywałam mu swój pamiętnik. Strasznie mnie boli, jak Władek milczy przede mną. Chociaż poezje swoje pokazuje mi zawsze i uważam, że są nadzwyczajne. Żyję ciągle nadzieją, że kiedyś będę tem dla Władka, czem była Dorota dla swego brata Wordswortha. Wordsworth nigdy nie pisał takich poezyj, jak Władzio, Tennyson także.
— Tegobym nie powiedziała. Obydwaj napisali całe mnóstwo utworów, — rzekła panna Oliver sucho, a widząc niemy wyrzut w oczach Rilli, dorzuciła pośpiesznie: — Ale jestem pewna, że Władek będzie wielkim poetą, może nawet najsławniejszym w Kanadzie, a ty, gdy dorośniesz, z pewnością staniesz się jego zaufaną przyjaciółką.
— Jak leżał w szpitalu na febrę w zeszłym roku, poprostu szalałam z rozpaczy, — westchnęła Rilla z powagą. — Nie chcieli mi powiedzieć, jaki jest jego stan zdrowia, dopóki nie wyzdrowiał. Całe szczęście, że nie wiedziałam, bo umarłabym chyba ze zmartwienia. Codziennie przed spaniem musiałam się wypłakać. Ale czasami, — dorzuciła z goryczą (lubiła mówić z goryczą imitując ton panny Oliver), — czasami mam wrażenie, że Władek więcej dba o psa Wtorka, niż o mnie.
Wtorek był jednym z psów na Złotym Brzegu, a otrzymał to imię dlatego, że przybył na Złoty Brzeg we wtorek, a w owym dniu właśnie Władek