— To jest początek końca, czuję to, — odparła pani Blythe.
— Dzięki Bogu, — westchnęła Zuzanna, załamując swe drżące ręce, poczem dodała prawie szeptem: — Ale ten koniec nie powróci nam naszych chłopców.
Mimo to jednak pobiegła i wywiesiła flagę. Gdy chorągiew poczęła powiewać na wietrze, Zuzanna podniosła rękę i zasalutowała, jak nauczył ją kiedyś tego Shirley.
— Wszyscy przyczyniliśmy się do tego, żebyś zwyciężyła, — rzekła. — Czterysta tysięcy naszych chłopców wyruszyło za morza, pięćdziesiąt tysięcy poległo. Lecz ty jesteś godna tego!
Wiatr rozwiał jej siwe włosy i zatrzepotał białym fartuchem, mimo to jednak postać Zuzanny w tej chwili była prawie imponująca. Była ona jedną z tych kobiet, odważnych, dzielnych, cierpliwych i bohaterskich, które przyczyniły się do zwycięstwa ojczyzny. W imieniu tych wszystkich kobiet Zuzanna salutowała teraz przed symbolem tego kraju, za który młodzież walczyła.
Doktór obserwował ją, stojąc w otwartych drzwiach.
— Zuzanno, — rzekł, gdy wchodziła do wnętrza domu, — muszę ci wyrazić moje pełne uznanie!
Rilla i Jaś stali na tylnej platformie wagonu w owej chwili, gdy pociąg zatrzymał się na małej