stacyjce Millward. Wieczór sierpniowy był tak gorący, że w tłocznych przedziałach trudno było wytrzymać. Właściwie nikt z pasażerów nie wiedział, dlaczego pociąg stanął na stacji Millward. Nikt nie miał zamiaru tu wysiąść ani też nikogo tu nie było na peronie. Jedyny pobliski dom znajdował się o cztery mile od stacji i otoczony był gęstemi krzewami porzeczek, oraz rozłożystemi lipami.
Rilla jechała do Charlottetown, gdzie miała przepędzić noc u przyjaciółki, a następnego dnia zająć się sprawunkami dla Czerwonego Krzyża. Zabrała z sobą Jasia, częściowo dlatego, aby nie robić zbytniego ambarasu Zuzannie i matce, a częściowo z tej przyczyny, iż chciała go teraz mieć jak najwięcej przy sobie zanim rozstanie się z dzieckiem na zawsze. Niedawno otrzymała list od Jamesa Andersona. Leżał ranny w szpitalu. Nic będzie mógł już wrócić na front i jak tylko przyjdzie do siebie, natychmiast przyjedzie po Jasia.
Rilla była ogromnie tą wiadomością zmartwiona. Kochała Jasia gorąco i trudno byłoby teraz się z nim rozstać. Gdyby chociaż Jim Anderson był innym człowiekiem, gdyby posiadał własny dom i gdyby mógł dać wychowanie dziecku! Nie miała nawet nadziei, żeby Anderson pozostał w Glen. Nie miał tu nikogo i prawdopodobnie zamierzał osiedlić się na stałe w Anglji. Nie będzie miała nawet sposobności widywania swego małego Jasia. Pod opieką takiego ojca, jak się przyszłość małemu ułoży? Rilla nawet miała prosić Andersona, aby po-
Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/303
Ta strona została skorygowana.