rowaniem, moja najdroższa. Nie mogę być trzeźwa i rozsądna, kiedy wszystko jest takie jasne i tęczowe. Na przyszły miesiąc skończę piętnaście, na przyszły rok szesnaście, a za dwa lata siedemnaście. Czy może być coś bardziej czarującego?
— Lekkoduch, — rzekła Gertruda Oliver napół ze śmiechem, napół z powagą. — Lekkoduch z ciebie, Rillo ma Rillo.
Rilla, która zawsze nawet we śnie się uśmiechała, ziewnęła teraz, przeciągnęła się i uśmiechnęła do Gertrudy Oliver. Panna Oliver przyjechała poprzedniego dnia z Lowbridge i pozostała tu, aby wybrać się na zabawę, zapowiedzianą na dzień następny w świetlicy przystani Czterech Wiatrów.
— Nowy dzień puka do naszego okna. Ciekawa jestem, co nam z sobą przyniesie.
Panna Oliver lekko zadrżała. Nigdy nie witała dnia z takim entuzjazmem, jak to czyniła Rilla. Życie przekonało ją, że każdy dzień może przynieść najbardziej nieoczekiwane i najokropniejsze rzeczy.
— Mam wrażenie, że najprzyjemniejszą rzeczą następujących dni jest nieświadomość tego, co przyniosą, — ciągnęła dalej Rilla. — Przyjemnie jest obudzić się w taki cudowny złocisty poranek i być ciekawym, jaką to niespodziankę dzień nam zgotuje. Zazwyczaj myślę o tem przez dziesięć minut, nim