ra omijali ją zazwyczaj, a Jerzy i Nan zapomnieli o niej zupełnie. Rilla tylko czasami zachodziła do doliny, snując swe dziewczęce marzenia.
— Muszę jeszcze przed wyjściem wpaść do kuchni i pokazać się Zuzannie. Nigdyby mi nie wybaczyła, gdybym o niej zapomniała.
Rilla pobiegła do zacisznej kuchni na Złotym Brzegu, gdzie Zuzanna zajęta była prozaicznem cerowaniem pończoch. Chciała starą piastunkę oczarować swym wyglądem. Miała na sobie zieloną sukienkę, przybraną różowemi wianuszkami ze stokrotek, na nogach jedwabne pończoszki i srebrne pantofelki. We włosy wpięła jej panna Oliver złociste bratki, które opadały aż na szyję. Była tak piękna, młoda i powabna, że nawet kuzynka, Zofja Crawford, nie mogła powściągnąć swego zachwytu, a trzeba wiedzieć, że kuzynka Zofja Crawford rzadko kiedy zachwycała się czemśkolwiek. Kuzynka Zofja pogodziła się z Zuzanną, albo też może starały się nie pamiętać o dawnych swych nieporozumieniach od chwili, gdy pani Crawford zamieszkała w Glen i przychodziła często wieczorami w odwiedziny do sąsiedztwa. Zuzanna niezawsze witała ją z radością, bo kuzynka Zofja nie zaliczała się do najsympatyczniejszych towarzyszek.
— Niektóre wizyty są wizytami, a niektóre odwiedzinami, pani doktorowo, — powiedziała raz Zuzanna, pragnąc zaznaczyć, że wizyty kuzynki Zofji są tytko oficjalnemi odwiedzinami.
Kuzynka Zofja miała podłużną, bladą, pomarszczoną twarz, długi, cienki nos, długie cienkie wargi i bardzo długie, chude, białe ręce, zazwyczaj skrzy-
Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/39
Ta strona została skorygowana.