Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/49

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ IV.
SROKATY KOBZIARZ GRA.

Pierwszy bal Rilli był prawdziwym triumfem, a przynajmniej takim wydawał się na początku. Miała tyle chętnych do tańca, że musiała obdzielać ich sprawiedliwie. Jej srebrne pantofelki zdawały się tańczyć same i chociaż uwierały coraz bardziej i raniły jej stopy, to jednak dotkliwy ból nie pogorszał jej zupełnie humoru. Elżunia Reese oczywiście nieomieszkała dokuczyć Rilli, wywołując ją tajemniczo na chwilę z pawilonu i szepcząc z chytrym uśmieszkiem, że suknia Rilli podarła się ztyłu i miała wielką plamę na falbanie. Rilla pobiegła szybko do jednego z pokojów latarni morskiej, który został przeobrażony na damską toaletę, i przekonała się, że wielka plama była tylko maleńką niedostrzegalną plamką, a owa dziura była całkiem niewidoczna. Irena Howard zaszyła naprędce rozdarcie i obdarzyła Rillę całem mnóstwem miłych komplementów. Rilla była zachwycona Ireną. Irena pochodziła z Górnego Glen i chociaż miała lat dziewiętnaście, to jednak najchętniej przebywała w towarzystwie młodszych od siebie dziewcząt, którym mogła matkować nie lękając się rywalizacji. Rilla doszła do wniosku, że Irena jest nadzwyczajna i z całą ochotą przyjęła jej opiekę. Irena była ładna i posiadała pewien styl, śpiewała bosko, a wszystkie zimy przepędzała w Charlottetown ucząc się muzyki. Miała ponadto ciotkę w Montrealu, która przysyłała jej całe mnóstwo pięknych