A teraz właśnie oni oboje razem w tej poświacie księżyca przy dźwięku dalekiej melodji! Żeby chociaż te pantofle nie uwierały! I żeby mogła z nim tak rozsądnie rozmawiać, jak panna Oliver, albo żeby chociaż tak mogła mówić do niego, jak do innych chłopców! Lecz słowa się jakoś nie wiązały, mogła tylko słuchać i potakiwać, nie rozumiejąc w gruncie rzeczy znaczenia wypowiadanych przez niego zdań. Widocznie jednak jej rozmarzone oczy, karminowe wargi i promieniująca twarzyczka zastępować musiały słowa, bo Krzysztof nie śpieszył się z powrotem do pawilonu i gdy wreszcie zdecydowali się porzucić swe przyjemne ustronie na wybrzeżu, goście w Latarni Morskiej zasiadali już do kolacji. Usadowił się przy jej boku pod oknem w obszernej jadalni i obserwował ją, gdy jadła lody i ciastka. Rilla rozglądała się dokoła, myśląc, o tem, że jednak ta pierwsza jej zabawa była niezwykle przyjemna. Na pewno nigdy jej nie zapomni. Jadalnia rozbrzmiewała wesołemi śmiechami i żartami. Oczy gości płonęły rozbawieniem. Z pawilonu dochodziła melodja wygrywana na skrzypcach i odgłos rytmicznych kroków tancerzy.
Nagle jakiś szmer rozległ się w gromadce chłopców, stojących przy drzwiach. Wysoki młodzieniec przedarł się przez tłum i stanął na progu, spoglądając dokoła z powagą. Byt to Janek Elliott z za Portu, student medycyny, znany ze swego spokoju i z tego, że dużo pracował społecznie. Został również zaproszony na zabawę, lecz sądzono, że nie przyjdzie, bo przez cały dzień przebywał w Charlottetown i miał wrócić stamtąd dopiero późnym wie-
Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/54
Ta strona została skorygowana.